dla Edmunda Husserla
Jesienny wierszyk
dla Edmunda Husserla
Ja kiedy wstaję o dziewiątej rano
Boli mnie w łokciu w trzustce w kręgosłupie
Chętnie to tylko czyste duchy wstaną
Ale nie łokieć gdy go w łokciu łupie
Dobrze to tylko czyste duchy mają
Chętnie i ja tu wylazłbym ze skóry
Tam im esencje na śniadanie dają
A ja mam tylko ser i konfitury
Tam eidetyczną słychać ich rozmowę
Spytaj Edmunda (są z nim po imieniu)
Policzki duchów gładkie i różowe
A ja tu co dzień krwawię przy goleniu
Chętnie bym moje zawiesił istnienie
Transcendentalnie trzustkę zredukował
Lecz jak w moczowe zwątpić mam kamienie
Co zredukuję to mnie boli głowa
O czyste duchy o nicości chóry
Weźcie w tę nicość moje czyste ego
A tu zostaną moje konfitury
Oraz mój łokieć co jest do niczego
Jarosław Marek Rymkiewicz
wrzesień 1992